Razem z Kubą siedzieliśmy na kanapie, popijaliśmy
piwo i graliśmy w fifę. Oczywiście nie odbyło się bez wyzwisk i
niekulturalnych słów. Naszą rozmowę przezwała dzwoniąca komórka
przyjaciela. Odebrał telefon i na kilka minut zamknął się w swoim
pokoju,
- Ola dzwoniła – powiedział, gdy do mnie wrócił – Niestety musimy kończyć naszą zabawę, bo moje kochanie ma ochotę na kino i spacer – powiedział i ponownie zniknął w swoim pokoju. Ja natomiast wbiłem wzrok w podłogę i zacząłem rozmyślać nad przyszłością – Co ci jest? - zapytał Kuba wchodząc do salonu.
- Kochasz ją? - zapytałem
- Kogo?
- No Olę.
- Kocham ją najmocniej na świecie.
- Jakie to uczucie?
- Miewałeś już dziewczyny więc powinieneś o tym doskonale wiedzieć.
- Miałem, ale chyba jeszcze nigdy nie byłem zakochany. Chciałbym spotkać taką, która zawróci mi w głowie i przez nią nie będę w stanie myśleć o nikim innym.
- Oj Furmi – poklepał mnie po ramieniu – Mówiłem Ci żebyś nie oglądał tyle tych bezsensownym romansideł, bo Ci się w głowie poprzewraca no i proszę, stało się. Jak tak ci zależy na znalezieniu dziewczyny to obiecuję, że jak wrócę z kina to pójdziemy na jakąś imprezę.
O 22:00 Kuba wrócił i poszliśmy do najlepszego klubu w mieście. Zachowywałem się tak jakbym nie przyszedł tu wyrwać jakiejś laski, tylko po to, żeby rozpaczać po stracie ukochanej. Jeszcze nigdy nie wypiłem tyle alkoholu. Do mieszania wróciliśmy o 5:00 nad ranem. Złym pomysłem było wracanie do domu o tak późno, gdy wiedziało się, że o 10:00 jest trening. Normalnie taki numer może by i przeszedł, ale teraz kiedy Legia walczy o Ligę Mistrzów? Urban na pewno nie odpuści. Wstałem, ubrałem się, wziąłem butelkę wody do ręki i wolnym krokiem ruszyłem w stronę stadionu. Głowa bolała jak jeszcze nigdy, a ciało odmawiało posłuszeństwa. Wiedziałem, że to będzie ciężki trening. Byłem już naprzeciw stadionu. Cierpliwie czekałam na zielone światło i weszłam na pasy. W tym momencie widziałem tylko samochód jadący prosto na mnie, który zatrzymuje się z piskiem opon kilka centymetrów ode mnie. Z auta wysiadła ładna dziewczyna, była bardzo zdenerwowana.
- Przepraszam. Nic się panu nie stało? - podbiegła do mnie
- Nie nic mi nie jest. Niech się pani nie przejmuje. - powiedziałem i uśmiechnąłem się, a ona szybko wróciła do samochodu i odjechała, a ja poszedłem na trening.
Wszedłem do szatni. Jak się okazało Kuby jeszcze nie było. Gdzie on może być? Przecież w domu już go nie było. Przebrałem się i razem z kolegami z klubu poszliśmy na murawę. W środku treningu przyszedł Kuba. Jak się okazało noc spędził u Oli. Trening był niesamowicie męczący. Jakby Urban wyczuł, że przyszedłem do klubu na kacu i chciał się za to zemścić. Po dwugodzinnym treningu wreszcie mogliśmy iść do szatni. Gadaliśmy o wszystkim i o niczym, kiedy do szatni wszedł trener.
- Dominik, widzę, że lubisz balować, dlatego mam coś dla ciebie. - wręczył mi kopertę i zostawił nas samych.
- Co masz? Co masz? Co masz? - zainteresował się Kuba – Otwieraj to szybciej!
- Bilety na jakiś pokaz mody
- Stary, współczuję. - poklepał mnie po ramieniu Kosa
- Sobie też współczuj.
- Dlaczego? - nie zrozumiał
- Bo tu są dwa zaproszenia i ty idziesz ze mną
- Dlaczego ja? Zabierz jakąś laskę czy coś. Ja nigdzie nie idę – oburzył się
- Idę z tobą, bo to ty przez ciebie mam dzisiaj kaca.
Do mieszkania wróciliśmy około 13:00. Na obiad zamówiliśmy pizzę. Po zjedzeniu usiedliśmy przed telewizorem i zaczęliśmy oglądać „trudne sprawy”. Było przy temu dużo śmiechu. Nagle Kuba wstał i nic nie mówiąc gdzieś poszedł. Po kilkunastu minutach zawołał mnie do swojego pokoju. Stanąłem w drzwiach jak wryty. Chyba wszystkie ciuchy jakie ma, były rozrzucone po całym pokoju.
- Co ty kretynie odwalasz?! Tydzień będziesz to sprzątać i nie myśl, że ja ci w tym pomogę! - powiedziałem
- Ten czy ten? - pokazał mi dwa garnitury
- Na pogrzeb idziesz?
- Masz rację. Idziemy na zakupy! Sobie też mógłbyś coś kupić – powiedział i ruszył do mojego pokoju. Chciał otworzyć moją szafę, ale na szczęście zdążyłem ją przytrzymać.
- Co ty stary odwalasz?
- Zbieramy się nie ma czasu już 14:30 – ignorował mnie
- Po cholerę mam iść na zakupy skoro wszystko mam?
- Idziemy na pokaz mody. Zapomniałeś? Chyba nie masz zamiaru iść tam w jeansach i pierwszej lepszej koszulce.
- W sumie to właśnie tak chciałem się ubrać.
Jakimś cudem Kosie udało się wyciągnąć mnie na zakupy. Po trzech godzinach spędzonych w złotych tarasach mogę stwierdzić, że wolałbym iść już po nowe ciuchy z jakąś dziewczyną. Kosecki jest nie do wytrzymania. Ja jeszcze nie zdążę rozejrzeć się po jednym sklepie, a już jestem w następnym. W końcu udało mi się coś kupić. Całkowicie wykończony szedłem już w kierunku samochodu, by tam w spokoju poczekać na przyjaciela. Jeszcze nawet nie zdążyłem wsiąść, a Kuba już był przy mnie.
- Wysiadaj! No nie siedź tak! No wychodź szybciej! - zrezygnowany wysiadłem z auta
- O co teraz chodzi?
- Wyglądasz beznadziejnie – oznajmił
- Dzięki za komplement. Zawsze marzyłem o tym, żeby ktoś powiedział mi, że wyglądam beznadziejnie.
- Jak widzisz spełniam marzenia. Dosyć tego gadania! Idziemy do fryzjera!
Musiałem iść z nim zmienić fryzurę, bo inaczej nie dałby mi spokoju. Do domu wróciliśmy o 19:00. Czułem się jakbym przez ostatni tydzień grał dwa mecze codziennie, a między nimi miał pięciogodzinne treningi. Szybko znalazłem drogę do łóżka. Nieważne, że nie było moje tylko Kuby, miałem ochotę zasnąć.
- Ola dzwoniła – powiedział, gdy do mnie wrócił – Niestety musimy kończyć naszą zabawę, bo moje kochanie ma ochotę na kino i spacer – powiedział i ponownie zniknął w swoim pokoju. Ja natomiast wbiłem wzrok w podłogę i zacząłem rozmyślać nad przyszłością – Co ci jest? - zapytał Kuba wchodząc do salonu.
- Kochasz ją? - zapytałem
- Kogo?
- No Olę.
- Kocham ją najmocniej na świecie.
- Jakie to uczucie?
- Miewałeś już dziewczyny więc powinieneś o tym doskonale wiedzieć.
- Miałem, ale chyba jeszcze nigdy nie byłem zakochany. Chciałbym spotkać taką, która zawróci mi w głowie i przez nią nie będę w stanie myśleć o nikim innym.
- Oj Furmi – poklepał mnie po ramieniu – Mówiłem Ci żebyś nie oglądał tyle tych bezsensownym romansideł, bo Ci się w głowie poprzewraca no i proszę, stało się. Jak tak ci zależy na znalezieniu dziewczyny to obiecuję, że jak wrócę z kina to pójdziemy na jakąś imprezę.
O 22:00 Kuba wrócił i poszliśmy do najlepszego klubu w mieście. Zachowywałem się tak jakbym nie przyszedł tu wyrwać jakiejś laski, tylko po to, żeby rozpaczać po stracie ukochanej. Jeszcze nigdy nie wypiłem tyle alkoholu. Do mieszania wróciliśmy o 5:00 nad ranem. Złym pomysłem było wracanie do domu o tak późno, gdy wiedziało się, że o 10:00 jest trening. Normalnie taki numer może by i przeszedł, ale teraz kiedy Legia walczy o Ligę Mistrzów? Urban na pewno nie odpuści. Wstałem, ubrałem się, wziąłem butelkę wody do ręki i wolnym krokiem ruszyłem w stronę stadionu. Głowa bolała jak jeszcze nigdy, a ciało odmawiało posłuszeństwa. Wiedziałem, że to będzie ciężki trening. Byłem już naprzeciw stadionu. Cierpliwie czekałam na zielone światło i weszłam na pasy. W tym momencie widziałem tylko samochód jadący prosto na mnie, który zatrzymuje się z piskiem opon kilka centymetrów ode mnie. Z auta wysiadła ładna dziewczyna, była bardzo zdenerwowana.
- Przepraszam. Nic się panu nie stało? - podbiegła do mnie
- Nie nic mi nie jest. Niech się pani nie przejmuje. - powiedziałem i uśmiechnąłem się, a ona szybko wróciła do samochodu i odjechała, a ja poszedłem na trening.
Wszedłem do szatni. Jak się okazało Kuby jeszcze nie było. Gdzie on może być? Przecież w domu już go nie było. Przebrałem się i razem z kolegami z klubu poszliśmy na murawę. W środku treningu przyszedł Kuba. Jak się okazało noc spędził u Oli. Trening był niesamowicie męczący. Jakby Urban wyczuł, że przyszedłem do klubu na kacu i chciał się za to zemścić. Po dwugodzinnym treningu wreszcie mogliśmy iść do szatni. Gadaliśmy o wszystkim i o niczym, kiedy do szatni wszedł trener.
- Dominik, widzę, że lubisz balować, dlatego mam coś dla ciebie. - wręczył mi kopertę i zostawił nas samych.
- Co masz? Co masz? Co masz? - zainteresował się Kuba – Otwieraj to szybciej!
- Bilety na jakiś pokaz mody
- Stary, współczuję. - poklepał mnie po ramieniu Kosa
- Sobie też współczuj.
- Dlaczego? - nie zrozumiał
- Bo tu są dwa zaproszenia i ty idziesz ze mną
- Dlaczego ja? Zabierz jakąś laskę czy coś. Ja nigdzie nie idę – oburzył się
- Idę z tobą, bo to ty przez ciebie mam dzisiaj kaca.
Do mieszkania wróciliśmy około 13:00. Na obiad zamówiliśmy pizzę. Po zjedzeniu usiedliśmy przed telewizorem i zaczęliśmy oglądać „trudne sprawy”. Było przy temu dużo śmiechu. Nagle Kuba wstał i nic nie mówiąc gdzieś poszedł. Po kilkunastu minutach zawołał mnie do swojego pokoju. Stanąłem w drzwiach jak wryty. Chyba wszystkie ciuchy jakie ma, były rozrzucone po całym pokoju.
- Co ty kretynie odwalasz?! Tydzień będziesz to sprzątać i nie myśl, że ja ci w tym pomogę! - powiedziałem
- Ten czy ten? - pokazał mi dwa garnitury
- Na pogrzeb idziesz?
- Masz rację. Idziemy na zakupy! Sobie też mógłbyś coś kupić – powiedział i ruszył do mojego pokoju. Chciał otworzyć moją szafę, ale na szczęście zdążyłem ją przytrzymać.
- Co ty stary odwalasz?
- Zbieramy się nie ma czasu już 14:30 – ignorował mnie
- Po cholerę mam iść na zakupy skoro wszystko mam?
- Idziemy na pokaz mody. Zapomniałeś? Chyba nie masz zamiaru iść tam w jeansach i pierwszej lepszej koszulce.
- W sumie to właśnie tak chciałem się ubrać.
Jakimś cudem Kosie udało się wyciągnąć mnie na zakupy. Po trzech godzinach spędzonych w złotych tarasach mogę stwierdzić, że wolałbym iść już po nowe ciuchy z jakąś dziewczyną. Kosecki jest nie do wytrzymania. Ja jeszcze nie zdążę rozejrzeć się po jednym sklepie, a już jestem w następnym. W końcu udało mi się coś kupić. Całkowicie wykończony szedłem już w kierunku samochodu, by tam w spokoju poczekać na przyjaciela. Jeszcze nawet nie zdążyłem wsiąść, a Kuba już był przy mnie.
- Wysiadaj! No nie siedź tak! No wychodź szybciej! - zrezygnowany wysiadłem z auta
- O co teraz chodzi?
- Wyglądasz beznadziejnie – oznajmił
- Dzięki za komplement. Zawsze marzyłem o tym, żeby ktoś powiedział mi, że wyglądam beznadziejnie.
- Jak widzisz spełniam marzenia. Dosyć tego gadania! Idziemy do fryzjera!
Musiałem iść z nim zmienić fryzurę, bo inaczej nie dałby mi spokoju. Do domu wróciliśmy o 19:00. Czułem się jakbym przez ostatni tydzień grał dwa mecze codziennie, a między nimi miał pięciogodzinne treningi. Szybko znalazłem drogę do łóżka. Nieważne, że nie było moje tylko Kuby, miałem ochotę zasnąć.
Nie przepadam za Legią, ale muszę przyznać, że ten blog jest wspaniały. Lepszy od poprzedniego, więc oby tak trzymać ;) Pokoje chłopaków są fantastyczne, a Dominika powalił mnie na kolana ;)
OdpowiedzUsuńBardzo chcę już kolejny dajcie znać na GG kiedy będzie kolejny ;)